Wystawa trwa od 03.04-21.04.2024 w Sztuce na Miejscu. Na wernisaż zapraszamy w czwartek 04.04.2024 o godzinie 18:30.
Począwszy od jubileuszowej wystawy z okazji 50-lecia pracy twórczej w Muzeum Zamek w Sandomierzu w 2019 roku każda kolejna, a było ich jeszcze siedem: w Zielonej Górze, Warszawie, Kielcach, Rzeszowie i dwukrotnie we Wrocławiu, komponowana była z wyboru prac zrealizowanych w ciągu tych pięciu dekad. Na dwóch z tych wystaw – w Sandomierzu i Wrocławiu (w galerii Neon) – pokazałem też najwcześniejsze prace na papierze z mojej debiutanckiej wystawy indywidualnej w galerii Kalambur w 1970 roku. Podobny charakter ma obecna wystawa w galerii SZTUKA NA MIEJSCU promującej monograficzny album z cyklu Wrocławskie Środowisko Artystyczne, wydany przez Akademię Sztuk Pięknych im. Eugeniusza Gepperta we Wrocławiu. Jest to wybór obrazów charakterystycznych dla poszczególnych dekad mojego malarstwa. Nie bez znaczenia przy dokonywaniu tego wyboru była zawartość albumu. Lata 70. i 80. to obrazy „tajemniczych terytoriów”, ale też przetwarzania motywów branych z natury. Niemal cała dekada lat 90. to z kolei eksperymentowanie z rytmiczną formą obrazu, z
której, na przełomie wieków, wyłonił się duży cykl „kamiennych rytmów” – obrazów układających się w wieloelementowe ciągi horyzontalnie usytuowanych murów, przypominające rodzaj labiryntów. Ostatnie dwie dekady to podejmowanie kilku bliskich sobie tematów o ulotności zjawisk i przemijalności form natury. Jest w tych obrazach fascynacja symboliką kamieni i strukturami pewnych elementów spotykanych w konkretnym pejzażu. Jest też przetwarzanie ich w uproszczoną formę malarskiej metafory, która pojawiała się już w moich dawniejszych obrazach.
której, na przełomie wieków, wyłonił się duży cykl „kamiennych rytmów” – obrazów układających się w wieloelementowe ciągi horyzontalnie usytuowanych murów, przypominające rodzaj labiryntów. Ostatnie dwie dekady to podejmowanie kilku bliskich sobie tematów o ulotności zjawisk i przemijalności form natury. Jest w tych obrazach fascynacja symboliką kamieni i strukturami pewnych elementów spotykanych w konkretnym pejzażu. Jest też przetwarzanie ich w uproszczoną formę malarskiej metafory, która pojawiała się już w moich dawniejszych obrazach.
Andrzej Saj we wnikliwej analizie tej twórczości dostrzegł ciekawy aspekt kształtowania się mojej artystycznej wypowiedzi:
„Prace Kortyki w pragnieniu ukazywania rzeczywistości sięgają bowiem stanu uobecnienia nieskończoności, do czego, według Hölderlina, dąży każdy rodzaj sztuki o uniwersalnych zamiarach. Są to więc obrazy pamięci autorskiej, wynikającej z wewnętrznych odczuć podmiotu, mimo że ewokowane są przez naturę. I choć najpierw doświadcza się ich w rzeczywistości, to potem – poprzez marzącą wyobraźnię, w studyjnym zaciszu – wracają na płótno, stając się tym samym syntezą jakby dwóch przedstawień, pojawiających się jednocześnie na zewnątrz i wewnątrz podmiotu: w widzeniu i w wyobraźni.”
„Prace Kortyki w pragnieniu ukazywania rzeczywistości sięgają bowiem stanu uobecnienia nieskończoności, do czego, według Hölderlina, dąży każdy rodzaj sztuki o uniwersalnych zamiarach. Są to więc obrazy pamięci autorskiej, wynikającej z wewnętrznych odczuć podmiotu, mimo że ewokowane są przez naturę. I choć najpierw doświadcza się ich w rzeczywistości, to potem – poprzez marzącą wyobraźnię, w studyjnym zaciszu – wracają na płótno, stając się tym samym syntezą jakby dwóch przedstawień, pojawiających się jednocześnie na zewnątrz i wewnątrz podmiotu: w widzeniu i w wyobraźni.”